Ukraińska gospodarka wychodzi z recesji
Niemal równo dwa lata po podpisaniu porozumień mińskich wciąż nie widać końca konfliktu na Ukrainie. W ostatnich tygodniach sytuacja na wschodzie kraju się zaostrzyła, a w obwodzie donieckim toczą się walki z separatystami. W trudnych okolicznościach ukraińska gospodarka zaczyna wychodzić z recesji, a wzrost PKB w ostatnim kwartale przyspieszył. Pilnie potrzebne są jednak głębokie reformy społeczno-gospodarcze – uważa dr Christopher A. Hartwell, prezes CASE – Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych.
Podczas styczniowej wizyty w Berlinie prezydent Petro Poroszenko mówił, że gospodarka Ukrainy wykazuje tendencje wzrostowe. Reuters, powołując się na prognozy rządowej agencji SSA, poinformował, że w ostatnim kwartale ubiegłego roku PKB Ukrainy wzrosło o ponad 4 proc. rok do roku.
– Ukraina wychodzi z najgorszego stadium recesji. Gospodarka jest bardzo elastyczna. Nawet usunięcie najmniejszych przeszkód wyzwala ducha przedsiębiorczości. W ostatnich latach poluzowano pewne regulacje, wprowadzono kilka dobrych reform, które pod rządami Janukowycza były nie do pomyślenia. Ale trzeba iść dużo dalej – mówi agencji Newseria Biznes dr Christopher A. Hartwell, prezes CASE – Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych.
Ocenia, że ukraińska gospodarka jest w dużo lepszej sytuacji niż rosyjska. Ukraina negocjuje całościowe porozumienie handlowe, liberalizację systemu wizowego, nie jest uzależniona od cen ropy, a jej gospodarka jest bardziej zdywersyfikowana. To znacznie mniejszy rynek niż Rosja, ale długoterminowo ma dużo lepsze perspektywy.
– Rosja coraz bardziej koncentruje się na wydobyciu surowców. Dużo środków pochłania wojsko i koszty, które pociągają za sobą militarne przygody. Krym przecież nie jest pustynią. Trzeba tam na przykład płacić emerytury, a to odbija się na rosyjskim budżecie – mówi dr Christopher A. Hartwell.
Jednym z priorytetów dla prezydenta Poroszenki i gabinetu premiera Wołodymyra Hrojsmana jest teraz stworzenie zorganizowanego systemu walki z korupcją. Między innymi do tego zobowiązały Ukrainę Unia Europejska i Międzynarodowy Fundusz Walutowy, które wspierają ją finansowo. Wdrażanie systemu antykorupcyjnego skutecznie blokuje jednak opór części klasy politycznej i oligarchów. Zdaniem prezesa CASE wymiar sprawiedliwości jest jednym z kluczowych obszarów, które Ukraina musi zreformować.
– Mówiąc o Ukrainie, jestem pełen nadziei, ale nie jestem optymistą. Za poważne problemy Ukrainy uważane są duża korupcja, brak niezawisłości sądów i nierespektowanie prawa własności. To spadek po prezydentach Kuczmie i Krawczuku. Wielu fundamentalnych reform wciąż nie udało się wdrożyć. Do tego dochodzi rosnąca agresja rosyjska w ostatnich tygodniach – mówi prezes CASE.
Kryzys na Ukrainie trwa od 2014 roku, kiedy Rosja zaanektowała Półwysep Krymski, a wspierani przez siły rosyjskie separatyści rozpoczęli zbrojne walki o oderwanie części terytorium Ukrainy. W końcówce stycznia na wschodzie zostały wznowione walki sił rządowych z prorosyjskimi separatystami. Najcięższa sytuacja jest w 25-tysięcznym mieście Awdijiwka w obwodzie donieckim, gdzie ogłoszono stan wyjątkowy. Po ciężkim ostrzale miasto zostało pozbawione elektryczności, ogrzewania i bieżącej wody, a część została mieszkańców ewakuowana. Szef misji OBWE przestrzegł w ubiegłym tygodniu, że miastu grozi katastrofa humanitarna i ekologiczna.
– Rosjanie mają poczucie, że ze Stanami Zjednoczonymi pod rządami Trumpa mogą pozwolić sobie na więcej niż za czasów Obamy. To problematyczne, bo Obama tak naprawdę też nic nie zrobił. Nie pomógł Ukrainie, zostawiając to Unii Europejskiej. Problemy Ukrainy w dużej mierze to jej własna wina, ale nadszedł czas, by wspólnota międzynarodowa zreflektowała się i powiedziała: w Europie trwa wojna – mówi dr Christopher A. Hartwell.
Wiceprezydent USA Mike Pence wyraził w tym tygodniu zaniepokojenie eskalacją konfliktu na Ukrainie, ale nie zadeklarował jednoznacznie, czy Stany Zjednoczone utrzymają sankcje wobec Rosji w najbliższych miesiącach. Obecne nałożone na Rosję po aneksji Krymu przez USA i Unię Europejską będą obowiązywać do końca lipca. Podczas ostatniego spotkania w Brukseli ministrowe spraw zagranicznych państw Wspólnoty zapowiedzieli, że UE utrzyma twarde stanowisko wobec Rosji i nie zamierza znosić sankcji.
– Sankcje szkodzą Rosji, ale nie poszły tak daleko, jak mogłyby. Bardziej odczuwalny był spadek cen ropy, ale w ostatnim czasie nastąpiło odbicie i Rosja znowu nabrała wiatru w żagle. Owszem, sankcje sprawiły pewien dyskomfort rosyjskiemu przemysłowi, ale na pewno nie Putinowi ani jego najbliższym współpracownikom. Okazały się porażką głównie dlatego, że od początku nie bardzo było wiadomo, jaki jest ich cel. Czy chodzi o zaprzestanie walk w Donbasie, czy o oddanie Krymu? Nie było w tej kwestii jasności – mówi dr Christopher A. Hartwell.
W opinii prezesa CASE sankcje były najlepszym, co Ukraina mogła uzyskać, biorąc pod uwagę wolę i atmosferę polityczną na Zachodzie, ale ich realna korzyść dla tego kraju jest niewielka. Z drugiej strony zaszkodziły Rosji w stosunkowo niewielkim stopniu.
– Teraz NATO i USA urządzają coś w rodzaju demonstracji siły, wysyłając czołgi do Polski i republik bałtyckich. Ale to przypomina teatr kabuki – uważa dr Christopher A. Hartwell.
Eksperci zwracają uwagę na to, że w dwa lata po podpisaniu porozumień mińskich perspektywa końca konfliktu na Ukrainie wciąż jest bardzo odległa. Zawarty w lutym 2015 roku w Mińsku kompromis został wypracowany przez przywódców Ukrainy, Niemiec, Francji i Rosji i zakładał natychmiastowe wstrzymanie ognia, wycofanie ciężkiego sprzętu, utworzenie strefy buforowej i zapewnienie pomocy humanitarnej ludności cywilnej, przywrócenie Ukrainie kontroli nad jej granicami i przeprowadzenie zgodnych z prawem wyborów. Porozumienie miało zostać wykonane do końca ubiegłego roku, ale jak dotąd praktycznie ani jeden z punktów nie został zrealizowany przez żadną ze stron toczącego się konfliktu.
– Nie sądzę, aby w tym konflikcie byli jacyś zwycięzcy. Na Ukrainie była kasta ludzi uprzywilejowanych, ale ich czas dobiega końca. Oni nie są wygranymi. Rosjanie też nie, bo rosyjscy żołnierze walczą i giną w Donbasie. Trudno to nazwać sukcesem. Zachód pokazał swoją impotencję. UE się podzieliła, USA umyło ręce. Tu nie będzie zwycięzców – ocenia dr Christopher A. Hartwell.
W opinii prezesa CASE Władimirowi Putinowi udało się jednak to, czego nie zdołali dokonać Ukraińcy przywódcy: obudził w Ukrainie ducha narodowego i stworzył zjednoczony naród.
– Jedyna dobra rzecz to fakt, że powstał naród ukraiński, ale naród nie powinien się rodzić we krwi. To, czy uda się go utrzymać, to inna sprawa – mówi dr Christopher A. Hartwell.
Prognozuje, że jedyną drogą zakończenia ukraińskiego konfliktu jest przekonanie Moskwy, że istnienie silnej, ekonomicznie wydolnej Ukrainy na zachodniej granicy Rosji leży w jej najlepszym interesie.