Światowa Firma

Morawiecki: polski eksport będzie odbudowywał równowagę naszej gospodarki

Jak dom musi mieć mocne fundamenty, tak gospodarka musi stać na solidnych podstawach. Taką podstawą jest zrównoważony wzrost, który buduje się m.in. na eksporcie, będącym sprawdzianem konkurencyjności rodzimych rozwiązań i produktów.Można więc powiedzieć, że to polski eksport będzie budował czy też odbudowywał równowagę naszej gospodarki, wyjaśnił w „Pulsie Biznesu”, Mateusz Morawiecki, wicepremier i minister rozwoju.

To, co już spowodował, daje nam powody do dumy, ale marzy mi się jeszcze więcej. Poziom naszego eksportu przyrasta bardzo solidnie w ostatnich kilku latach, ale wartość dodana, którą produkuje, powinna być jeszcze wyższa.
Dlaczego eksport będzie odbudowywał polską gospodarkę?

Bo przez ostatnich 25 lat dominował u nas model rozwoju, który doprowadził do tego, że dziś w polskiej gospodarce jest za mało polskiej gospodarki, czyli przedsiębiorstw z rodzimym kapitałem. Nie znaczy to, że obcy kapitał jest zły. Chodzi o to, że jego znacząca przewaga może doprowadzić do obniżenia — jak to nazywają ekonomiści — naszej międzynarodowej pozycji ekonomicznej.

W Polsce wynosi ona netto -1,75 bln zł. Tyle wynosi nasze zadłużenie za granicą w postaci kredytów bankowych, korporacyjnych, handlowych, obligacji skarbu państwa, emitowanych w polskiej walucie i nie tylko. Co prawda mamy trochę rezerw w banku centralnym, ale po zsumowaniu zadłużenie i tak wynosi -1,3 bln zł. Najprościej rzecz ujmując, nadmierna zależność od kapitału zagranicznego jest o tyle niebezpieczna, że im więcej wpływa go do naszego kraju, tym więcej wypływa, bo zyski z eksportu importowego (obecnie połowa całego naszego eksportu) konsumuje ktoś inny, nie my.

Obecnie rocznie z kraju ucieka w ten sposób 90-100 mld zł, czyli np. trzykrotny budżet ministra obrony albo dwukrotność naszego deficytu budżetowego itd. Zwiększanie naszego rodzimego eksportu to, moim zdaniem, najlepsza recepta. Jeśli nie odwrócimy dotychczasowego trendu, to nie wyjdziemy z pułapki średniego rozwoju, czyli z miejsca, w którym Polacy zarabiają już zbyt dużo, by konkurować z Chinami i Bangladeszem, lecz wciąż mają za małą wydajność pracy, by konkurować z najlepszymi, czyli USA, Niemcami, Koreą Południową czy Japonią. Życzyłbym sobie, żeby ten wzrost eksportu, za który są odpowiedzialni dzisiejsi czempioni, prowadził do tego, że z czasem w polskiej gospodarce będzie więcej polskiej gospodarki.

Źródło: Bankier.pl za PB.pl