Aktualności

Sprzedaż detaliczna rośnie

W ostatnich miesiącach ubiegłego roku sprzedaż detaliczna w Polsce dynamicznie rosła głównie za sprawą programu Rodzina 500 plus. Korzysta na nim rynek handlu odzieżą i obuwiem, a szczególnie segment dyskontów. Zarówno pod względem liczby sklepów, jak i sprzedaży segment ten dynamicznie rośnie, znacznie szybciej niż cały rynek. Ta tendencja powinna się utrzymać.

– Rynek odzieżowy jest jednym z najbardziej dynamicznie rozwijających się w ostatnich latach – przekonuje w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Lech Przemieniecki, prezes zarządu w spółce TXM. – Natomiast istotne jest to, że w ramach całej branży bardzo dynamicznie rośnie rynek odzieży dyskontowej.

Jak wynika z raportu PMR, w marcu 2016 roku liczba sklepów sieci odzieżowych wzrosła o 5 proc. w ujęciu rocznym. Na tym tle segment dyskontowych sieci odzieżowych wypada znacznie lepiej. Dynamika wzrostu w tym segmencie jest wyższa zarówno w zakresie liczby sklepów, jak i sprzedaży. Dane z ostatnich lat pokazują, że ta tendencja się utrzymuje. W latach 2012–2016 rynek rósł w przedziale między 15,3 proc. a 27,8 proc. rocznie. W kolejnych latach – jak szacują eksperci PMR – segment dyskontowy będzie rósł o ok. 20 proc. rocznie.

Wzrostowi rynku sprzyjają dobre nastroje konsumentów. Według danych GUS w okresie od stycznia do listopada 2016 roku sprzedaż detaliczna była o 5,6 proc. wyższa niż w analogicznym okresie 2015 roku. W dziale tekstylia, odzież, obuwie wzrost wyniósł blisko 16 proc. Popyt wewnętrzny napędzał w ubiegłym roku program Rodzina 500 plus.

– W ubiegłym roku szczególny wpływ programu Rodzina 500 plus na rynek jednak nie był zauważalny czy odczuwalny – precyzuje Lech Przemieniecki. – Liczymy jednak, że po pierwszej fali, gdy konsumenci przeznaczali środki przede wszystkim na spłaty kredytów i zadłużeń, w 2017 roku boom konsumpcyjny będzie znacznie większy.

Sektor sprzedaży odzieży i obuwia charakteryzuje się wysokim stopniem konkurencji oraz znacznym rozdrobnieniem. Wskaźnik konsolidacji jest stosunkowo niski. W 2015 roku dziesięć największych firm odzieżowych (LPP, H&M, Inditex, Pepco Poland, C&A Polska, Tesco, Grupa Redan, w tym TXM SA, TJX Poland, New Yorker Polska, Ordipol) odpowiadało za około 41 proc. sprzedaży. Z roku na rok segment podlega dalszej konsolidacji, co umacnia pozycję największych przedsiębiorstw kosztem mniejszych marek. Z kolei w segmencie dyskontów ugruntowaną pozycję ma trzech graczy (Pepco, TXM, KiK).

– Rynek jest trudno mierzalny, bo definicja dyskontu jest trochę ulotna – mówi Lech Przemieniecki. – W tej chwili jesteśmy graczem numer dwa o ponadregionalnym zasięgu. Jesteśmy firmą, która jest pierwszym przedstawicielem tego sektora debiutującym na giełdzie. Myślę, że w obszarze dyskontów mamy obecnie około 15 proc. wartości.

Środki z debiutu, jak deklarował zarząd TXM, mają być przeznaczone na rozwój sieci sklepów stacjonarnych w kraju, ekspansję zagraniczną, rozwój kanału e-commerce oraz dostosowanie zaplecza logistycznego do rozwoju sieci handlowej.

– Od innych spółek odzieżowych funkcjonujących na GPW odróżnia nas przede wszystkim unikalny i bardzo dobrze sprawdzający się model biznesowy – podkreśla Lech Przemieniecki. – Nasza oferta w dużym stopniu jest polska, kupujemy ją na bieżąco. Nie mamy kolekcji produkowanych i planowanych z dużym wyprzedzeniem na Zachodzie. W związku z tym możemy szybko reagować na zmieniający się popyt, warunki pogodowe i trendy rynkowe.

Jak wynika z prospektu emisyjnego spółki, do roku 2018 przedsiębiorstwo chce mieć w Polsce około 382 sklepów o łącznej powierzchni sprzedaży ok. 98 tys. mkw. (obecnie krajowa sieć składa się z blisko 360 placówek).

– Zaczynaliśmy od małych miast, budując sklepy o średniej powierzchni około 200 mkw. w miejscowościach Polski powiatowej do ok. 100 tys. mieszkańców. Obecnie pokrywamy całą Polskę. Mniej więcej od roku zaczęliśmy uruchamiać sklepy w większym formacie, o średniej powierzchni ok. 400 mkw. To są nowoczesne placówki, które z powodzeniem mogą konkurować w dużych galeriach nawet ze sklepami modowymi. Zaczynamy się plasować w galeriach na terenie dużych ośrodków miejskich – mówi Lech Przemieniecki.

Liczba sklepów zagranicznych powinna w kolejnych latach wzrosnąć do około setki (większość w Rumunii, pozostałe na Słowacji i w Czechach).

– Rynki w Polsce i Europie są dość zbliżone, choć rynki Europy Zachodniej bywają jednak bardziej konkurencyjne – ocenia Lech Przemieniecki. – My cieszymy się szczególnie z tych obszarów, na których już jesteśmy obecni. Duże nadzieje wiążemy z Rumunią, która jest świeżym, nienasyconym, wyjątkowo chłonnym rynkiem. Chcemy tam zdobyć pozycję jednego z wiodących graczy.