Gdzie nas przybyło, a gdzie ubyło
Pod koniec minionego roku według danych GUS w Polsce mieszkało 38 432 992 osób, czyli o blisko 4,2 tys. mniej niż na koniec 2015 roku. Spadek ludności nie był jednak wszędzie taki sam – w niektórych miejscach był głębszy, a w innych wręcz zanotowano znaczny wzrost. Te pierwsze obszary to prowincja, zaś te drugie – duże aglomeracje miejskie.
Najwięcej mieszkańców przybyło stolicy – blisko 10 tys., z czego aż 3,3 tys. na Białołęce;
porządnym wzrostem pochwalić się mogą Kraków (4,2 tys.), Wrocław (1,9 tys.) oraz Rzeszów i Gdańsk (po 1,5 tys.);
na drugim końcu tabeli tradycyjnie: Łódź (-4,5 tys.), Poznań i Częstochowa (po -2 tys.), Katowice (-1,8 tys.) i Bydgoszcz (-1,7 tys.).
Chociaż wielu samorządowców bagatelizuje spadki ludności, mówiąc, że to naturalny proces związany z przenoszeniem się ludzi pod miasto lub że spadki te są stosunkowo małe, dodanie ich rok po roku obnaża poważny problem wielu miast.
Rybnik wyprzedził pod względem ludności Rudę Śląską – mimo że jeszcze 20 lat temu Ruda Śląska była miastem o jedną czwartą większym.
Inny przykład to oczywiście Łódź – jeszcze niedawno drugie największe miasto w Polsce z blisko 800 tys. mieszkańców, obecnie z 696,5 tys. bliżej jej już do czwartego Wrocławia (637,7 tys.) niż do drugiego Krakowa (765,3 tys.).
Z kolei w przyszłym roku można spodziewać się, że Białystok będzie większym miastem niż Katowice, mimo że kiedy upadał PRL, Katowice były miastem niemal o 100 tys. osób ludniejszym (obecnie różnica wynosi 1,5 tys. osób).
źródło: http://biqdata.wyborcza.pl