Rząd ma rację w sprawie OFE
OFE trzeba zlikwidować jak najszybciej, bo szkodzą polskiej gospodarce i polskiemu społeczeństwu.
300 mld zł długu publicznego, który system OFE wygenerował, powoduje, że budżet państwa, by finansować to zadłużenie zabiera kapitał z rynku, zabiera go firmom.
Na same odsetki od 300 mld zł budżet państwa potrzebuje w najbliższych 12 miesiącach 15 mld zł.
System OFE podbija cenę pieniądza w Polsce dla wszystkich: dla państwa, samorządów, gospodarstw domowych i firm.
Giełda to margines polskiej gospodarki, bez większego znaczenia dla 2 milionów polskich firm.
Rząd ma rację, że chce znacznie ograniczyć system OFE. Radzę to mu od jesieni 2008 r. Wtedy było to wołanie na puszczy. Osobiście przekonywałem do tego posłów PO Krystynę Skowrońską i Sławomira Neumana. Osobiście rozmawiałem o tym z ówczesnym wicepremierem Waldemarem Pawlakiem i z ministrem Jackiem Rostowskim. Uważałem bowiem i uważam, że to najpilniejszy problem do rozwiązania.
System OFE jest jak kamień uwiązany do naszej szyi.
Wiem, że pisząc to, szkodzę swoim osobistym interesom, bo moja spółka ULAN liczy na reklamy instytucji finansowych, które są właścicielami Powszechnych Towarzystw Emerytalnych oraz na reklamy banków i firm zaangażowanych na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie. Uznałem jednak, że poradzę sobie bez tych reklam, że interes mojego państwa, a właściwie interes naszych dzieci i wnuków, jest w tej sprawie ważniejszy.
Pod tym adresem jest analiza sprzed roku: http://biznes.interia.pl/raport/emerytury/news/system-ofe-pomaga-as-drenowac,1764181,1021
Poniżej fragment dyskusji w tej sprawie w profilu Jakuba Kurasza z dziennika „Rzeczpospolita”
-
Jakub Kurasz Cale szczescie ze w Polsce kazdy moze mowic co chce i miec inne zdanie niz Pan. Uszanowanie
-
Jerzy Krajewski Nieszczęściem jest to, że wielkie media uzależnione są od reklam wielkich banków i firm, że działają w ich interesie zamiast w interesie społeczeństwa. Ale taka jest logika kapitalizmu. To uzależnienie mediów od wielkich banków i firm szczególnie widać w Europie Środkowej, podbitej przez wielkie zachodnie banki i firmy. Osobiście doświadczyłem, jak wielkie banki i firmy kupują polskich dziennikarzy, zapraszając ich na wystawne przyjęcia do restauracji, zamków, na statki pływające po Wiśle. Nazywa się to public relations. Sam uczestniczyłem w takich wystawnych imprezach. Byłem beneficjentem i ofiarą PR. Dostałem jedną z pierwszych nagród dla dziennikarzy przyznawanych przez Citibank. Za szklane statuetki kupował naszą przychylność. Mam jedną z nich. Jak głupi przez kilka lat chwaliłem się tą nagroda.